ndz., 15/04/2012 - 20:02

Deszcz kondomów w Amsterdamie

Amsterdam to zepsute miasto, ale nieszczęście w postaci deszczu zużytych prezerwatyw, spadającego na własny taras, może doprowadzić właściciela do prawdziwej rozpaczy

– To była kiedyś rakietka do badmintona, a teraz jest to, jakby to powiedzieć, łopatka do kondomów – prezentuje własnoręcznie wykonane narzędzie Houssain Bajjati, właściciel dotkniętego kondomową plagą tarasu. A o wszystkim informuje lokalna telewizja AT5 z Amsterdamu, więc my też informujemy.

- Mam małe dzieci – tłumaczy Houssain, który, jak się okazuje, wciąż zaskakiwany jest w Holandii przez kolejne tzw. różnice kulturowe – Muszę najpierw sam wyjść na zewnątrz, by sprawdzić, czy jest bezpiecznie – dodaje.

Dramatyczną walkę Houssaina z deszczem kondomów zobaczymy tutaj:


Bezpiecznie, oznacza: bez prezerwatyw na tarasie. Z sąsiadami można mieć różne problemy – nie trzeba mieszkać w Amsterdamie, żeby się z tym stwierdzeniem zgodzić – ale głośni sąsiedzi, hałasujący sąsiedzi czy kłótliwi sąsiedzi to jedno, a sąsiedzi zasypujący nas zużytymi prezerwatywami – to już całkiem nowa, oryginalna przypadłość.

Houssain mieszka na zachodzie Amsterdamu, w mocno wielokulturowej dzielnicy Nieuw-West. Przeniósł się tu rok temu, a jedną z atrakcji nowego lokum miał być taras. Houssain ma trójkę dzieci, więc taras wydawał mu się idealnym miejscem zabaw dla jego pociech. A dzieci, jak to dzieci, ciekawskie i potrafią zabawić się wszystkim, co się znajdzie w ich polu widzenia.

Niestety, na tarasie Houssaina są to zazwyczaj zużyte kondomy. Dlatego odpowiedzialny ojciec Houssain Bajjati nie dopuszcza swych dzieci do zabawy na feralnym tarasie, bez uprzedniego sprawdzenia samemu, czy teren jest „czysty”. Stąd łopatka do kondomów z rakiety do badmintona. Stąd reportaż o Houssainie w lokalnej telewizji AT5. Od tego są media miejskie – by informować o nieszczęściach i problemach, spadających – czasem dosłownie – na mieszkańców miasta. Więc AT5 informuje, i stawia pytania: czy ktoś się już zajął tą sprawą? I kto jest sprawcą kondomowego deszczu?

 

- Nie mam pojęcia – mówi Houssain – Nie mam konkretnych podejrzanych – dodaje. Nad tarasem wznosi się wysoki budynek z wieloma oknami i sprawa faktycznie wydaje się ciężkim orzechem do zgryzienia. Za każdym z tych okien kryć się może para niewyżytych seksualnie mieszkańców, którzy już po wszystkim, w chwili wielkiej ekstazy, zamiast wyrzucić prezerwatywę do śmietnika, otwierają okno i bach, ciskają kondoma na tarasik Houssaina.

Dziennikarze AT5 postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i rozpocząć własne śledztwo – Czy ma pan jakieś podejrzenia, kto może za tym stać? – pyta dziennikarka AT5 po naciśnięciu przypadkowego guzika domofonu mieszkańca jednego z górnych pięter – Nie wiem – mówi.

– Nigdy o tym nie słyszałem – dodaje inny mieszkaniec.

– Mieszkamy na rogu, nic nie wiem – argumentuje kolejny. – Nic mi o tym nie wiadomo – tłumaczy inny – Ale tak, to obrzydliwe.
- Byłem u dozorcy – opisuje swą walkę z fruwającymi kondomami Houssain – Ale jedyną jego reakcją było wzruszenie ramionami i słowa: co ja mam z tym zrobić?

Dozorca, zatrudniony przez agencję wynajmu mieszkań socjalnych Stadgenoot, zapowiedział jednak, że wyśle w związku z tą śliską sprawą list do wszystkich mieszkańców budynku. W liście miano zwrócić mieszkańcom uwagę na to nieładne zjawisko i zapewne wezwać do większej czujności w związku z kondomowym terrorystą. Ale jak dotąd listu nie wysłano, informuje AT5. Podobną obojętnością wykazała się policja. Policjanci odmówili nawet przyjęcia zgłoszenia o przestępstwie.
Pozostaje zatem pytanie: jak żyć? Sąsiedzi, dozorca, pośrednik wynajmu mieszkań, policja – wszyscy jak dotąd ignorują dramat Houssaina.

Dzielny mieszkaniec Amsterdam Nieuw-West jest na szczęście z natury optymistą i żadne życiowe ciosy, nawet ataki fruwających, lepkich prezerwatyw na jego taras, go nie załamują. Na pytanie jak żyć, odpowiada czynem: z badmintonową łopatką do kondomów w dłoni, oczyszcza z brudów swój taras, a wypełnione worki na śmieci, jak przystało na przyzwoitego obywatela, wyrzuca do miejskich śmietników.   

Naszym czytelnikom życzymy podobnej pogody ducha i wytrwałości w stawianiu czoła nawet najgorszym nieszczęściom, jakie na nas, lub na nasz taras, mogą spaść. 

Szymon Baterko

inne artykuły:


Gigantyczny pchli targ w Amsterdamie IJ-Hallen

Amsterdam 41. na świecie. W czym?

Coffeeshopy w Holandii