czw., 24/01/2013 - 17:09

Domosławski w Hadze – ile można dziennikarzowi?

- Jestem dopiero po raz drugi w Holandii – mówi Artur Domosławski, w trakcie naszego spotkania w haskim hotelu Novotel. Dla Domosławskiego, który jako dziennikarz zajmuje się głównie Ameryką Łacińską, społecznymi nierównościami, biedą, wojną i społecznym wykluczeniem, Holandia – to zrozumiałe – nie musi być najciekawszym miejscem na świecie.

Kilkadziesiąt metrów od hotelu stoi budynek Tweede Kamer, holenderskiego Sejmu, a całe miasto pełne jest siedzib międzynarodowych instytucji, mających dbać o to, by na świecie wojen, biedy i wykluczonych było jak najmniej. Najczęściej niewiele z tego wynika.

Nie o Ameryce Łacińskiej czy o wykluczonych mówić ma Domosławski w Hadze. Powód, dla którego polskiego dziennikarza w ostatnich trzech latach zaprasza się na festiwale literackie i wieczory autorskie na całym świecie jest jeden. Można go streścić w dwóch słowach: Ryszard Kapuściński.

Podobnie jest w Hadze. Autor „Kapuściński. Non-fiction”, wybrany w 2010 roku w głosowaniu magazynu „Press” Dziennikarzem Roku, dyskutować ma o swej książce z dwójką holenderskich twórców  literatury faktu: Frankiem Westermanen i Jorisem van Casterem. Jak daleko dziennikarz może się posunąć w „literackim” poprawianiu rzeczywistości? Czy – i dlaczego – Kapuściński czasem mijał się z prawdą? Na te pytania organizatorzy Winternachten, wielkiego festiwalu literackiego w sercu Hagi, pełnego holenderskich i zagranicznych gości, chcą usłyszeć choćby częściową odpowiedź.   

Zanim padną te pytania, pytam jednak o coś innego: czy to już nie męczące od prawie trzech lat rozmawiać wciąż o Kapuścińskim i jego biografii? Bądź co bądź, Domosławski, kiedyś pracujący dla „Gazety Wyborczej", teraz dla „Polityki”, ma swój własny dorobek. W Gorączce Latynoamerykańskiej z 2004 roku opisał swe podróże po Ameryce Środkowej i Południowej, a w Ameryce zbuntowanej (2007) rozmawiał z wybitnymi amerykańskimi, lewicowymi intelektualistami. 

Artur Domosławski: Opowiadanie o swoich książkach to część pracy autora, zatem trudno jest z tego powodu narzekać. Szczególnie kiedy mam okazję brać udział w tak fantastycznym festiwalu literackim, jak ten w Hadze, na którym mam okazję spotkać pisarzy z zakątków świata, które znam i których nie znam. Ludzi o bardzo różnym kulturalnym, społecznym i politycznym backgroundzie. To jest dla mnie szalenie wzbogacające.

Oczywiście jest taki element, że od trzech lat opowiadam o tej książce, ale ponieważ za każdym razem to jest jednak troszkę inna publiczność, jest to dla mnie niezwykle ciekawe, jak ta publiczność w różnych krajach, po pierwsze: odbiera Kapuścińskiego, po drugie: jak odbiera moją książkę? Więc to jest niewątpliwie wzbogacające doświadczenie i myślę, że ono będzie również owocowało w przyszłości, przy okazji innych książek. Zatem w skrócie: nie mogę narzekać.
***
Tym bardziej, że obecność na festiwalu literackim to dla polskiego autora okazja nie tylko do mówienia o swojej książce. To także możliwość słuchania innych. W ciągu czterech dni festiwalu, trwającego od czwartku do niedzieli (17-20.01), na kilku podiach teatru Theater aan het Spui pojawiło się ponad stu pisarzy, poetów, myślicieli i muzyków z całego świata. Hasłem łączącym wszystkie te wydarzenia było „Wanna Know a Secret”, czy chcesz poznać tajemnicę? 

Fakt, że zaproszono biografa Kapuścińskiego, nie dziwi. Kapuściński odkrywał tajemnice świata, Domosławski – tajemnice Kapuścińskiego.  

Co zainteresowało dziennikarza na haskim festiwalu?

A.D.: Wczoraj był wykład fantastycznej pisarki z Libanu, Hanan as-Sjaikh na temat wstydu w różnych kulturach. O wstydzie intymności, wstydzie biedy, wstydzie analfabetyzmu i o tym jak ten wstyd kształtuje zachowania ludzi w różnych kulturach oraz jak kształtuje literaturę. Wybitny wykład.

Hanan as-Sjaikh urodziła się w 1945 roku w Bejrucie w tradycjonalistycznej muzułmańskiej rodzinie. Po wybuchu libańskiej wojny domowej przeniosła się do Arabii Saudyjskiej, a obecnie mieszka w Londynie. Wiele z jej książek przetłumaczono na język angielski. Dzięki osobistym doświadczeniom Hanan as-Sjaikh wie, co to znaczy wychowywać się i żyć w społeczności, w której prawa kobiet, seksualność oraz relacje mężczyzna-kobieta mają zupełnie inny charakter niż w Europie.
- Urodziłam się i wychowałam w Bejrucie. Tam jest wstyd, czy też „aib”, jak nazywamy to w języku arabskim, wciąż zaraźliwą chorobą, niemalże tlenem, który wdychamy – mówiła w wykładzie pełnym przykładów z życia własnego i swej społeczności.

Całość wykładu - tekst zarówno w języku angielskim, jak i niderlandzkim: http://www.winternachten.nl/winternachten/anieuwsbericht.php?id=0237&taal=engels

Być może zawiniły holenderskie mrozy, być może mowa była zbyt długa, albo poruszała zbyt osobiste tematy  – po jej zakończeniu Hanan as-Sjaikh straciła głos.  I faktycznie, kiedy później tego wieczora jestem na panelu dyskusyjnym, którego libańska autorka miała być jednym z uczestników, obecna jest ciałem, nie głosem. W trakcie debaty na temat wstydu w literaturze, poprowadzonej przez Elsbeth Etty, recenzentkę NRC Handelsblad, Hanan as-Sjaikh siedzi milcząco na widowni.

Etty dyskutuje z pochodzącą z Somalii pisarką-publicystką Yasmine Allas, flamandzką pisarką Kristen Hemmerechts i holenderskim autorem książek dla dzieci Tedem van Lieshoutem. Ostatnia z książek Van Lishouta była „dorosłą” książką. Wykorzystywany seksualnie w dzieciństwie autor opisał w niej bolesne doświadczenia z perspektywy molestowanego dziecka. Książka wywołała wiele dyskusji, ponieważ sprawca nie jest tam przedstawiony jako potwór, a wykorzystywane dziecko, alter ego autora, do pewnego momentu nie widzi w tej „relacji” nic złego, wręcz przeciwnie, cieszy się, że ktoś się nim wreszcie interesuje.

Niestety dyskusja szybko zmienia się w pełną śmiechów-chichów pogawędkę o penisach i orgazmach. Hanan as-Sjaikh powinna się cieszyć, że straciła głos i nie musiała brać udziału w bezproduktywnym publicznym świntuszeniu.  

***

W podobnym panelu dyskusyjnym, tyle że na inny temat (Kapuściński oraz granice pomiędzy fikcją a literaturą faktu) i tyle, że (na szczęście!) poprowadzonym w poważniejszym tonie, zasiadać będzie jutro Domosławski (z dziennikarzem rozmawiam w piątek, w sobotę będzie panel).  Oprócz Domosławskiego dyskutować będą holenderscy reporterzy, Joris van Casteren i Frank Westerman. Właśnie, czy autor „Kapuściński. Non-fiction” ich zna?  

A.D.: Niestety mało książek holenderskich tłumaczonych jest na polski. Miałem okazję poznać książkę „Godzina rebeliantów” Lieve Joris, świetnej autorki z Belgii, która pisze po niderlandzku i która również znała Kapuścińskiego.  
Lieve Joris jest jedną z najbardziej znanych flamandzkich autorek opowieści podróżniczych i literatury faktu. Jej mąż jest Polakiem, a „Godzina rebeliantów” ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Czarne.  

Wracając do uczestników panelu: Domosławskiego i Van Casterena oprócz tego, że obaj są dziennikarzami, łączy ich jeszcze coś innego: obu wytoczono sprawy sądowe związane z ich książkami.  W przypadku Van Casterena chodziło o jego reportersko-historyczno-autobiograficzne „Lelystad”, książkę, w której opisał swe dorastanie w sztucznym, zbudowanym od podstaw kilkadziesiąt lat temu mieście Lelystad. Nie wszystkim mieszkańcom stolicy prowincji Flevoland spodobały się te opisy.

Kilkoro dawnych przyjaciół z czasów szkolnych wytoczyło Van Casterenowi proces za to, jak przedstawił ich w swej książce. Z Domosławskim procesuje się rodzina Kapuścińskiego.

2