Wydarzenia wt., 16/10/2012 - 07:44

Mirek z Venlo wypił 0,7 litra, wygrał 5 euro i zmarł.

Czasem wiadomości, dotyczące Polaków w Holandii, choć tragiczne i smutne, mają w sobie taką dawkę absurdu, że wydaje się, że to nie doniesienia prasowe, napisane przez życie, ale groteskowe, pełne czarnego humoru krótkie opowiadania, napisane przez nowego Mrożka.

Tak jest w przypadku informacji na temat Mirka, 53-letniego bezdomnego z Polski, mieszkającego na ulicach Venlo. Przytoczmy najpierw w całości informację prasową, poświęconą jego śmierci. Tekst ukazał się na stronie internetowej telewizji L1, regionalnego nadawcy w Limburgii.
„Włóczęga zmarł w wyniku zakładu z wódką”, brzmi tytuł. A następnie tekst:

Włóczęga, którego martwego znaleziono w sobotę w Venlo, jest ofiarą fatalnego zakładu.
Koledzy mężczyzny opowiedzieli o tym telewizji L1. Polak Mirek miał dostać pięć euro za wypicie do dna butelki wódki za jednym podejściem. Gdy to uczynił, zapadł w sen. Niedługo później został znaleziony martwy na ławeczce w parku het Nolenspark w centrum Venlo.

53-letni mężczyzna od lat mieszkał na ulicach Venlo. Według znajomych był spokojnym mężczyzną, który nikomu nie wadził. W miejscu gdzie zmarł położono dziś kwiaty.

Nie jest jeszcze jasne, gdzie i kiedy mężczyzna zostanie pochowany. W tym momencie sprawdza się, czy miał rodzinę.
Inni bezdomni zbierają już pieniądze, by sfinansować pochówek Mirka”.

To oczywiście tragiczna i bolesna informacja. Każda śmierć – a już w szczególności w takich okolicznościach – to o jedna za dużo. Trudno jednak czytając ten tekst nie zauważyć, że zdarzenie to potwierdza wszelkie możliwe stereotypy, jakie wielu Holendrów żywi w stosunku do Polaków mieszkających w Holandii.

Kilka z nich:
- Polacy w Holandii to często bezdomni
- Polacy to alkoholicy
- Polacy są nieodpowiedzialni i głupi
- Polacy, by zarobić, są gotowi do wszystkiego

O tym, że problem bezdomności Polaków w Holandii często gości w holenderskich mediach, można się przekonać wpisując w wyszukiwarce kombinację słów „dakloze Polen”. Albo przeglądając strony internetowe holenderskich gazet i szukających w nich informacji o Polakach w Holandii. Sami zresztą poruszaliśmy ten temat kilkakrotnie.

- Ponad dwa miliony euro kosztuje gminę Hagę utrzymywanie bezdomnych obcokrajowców, głównie Polaków – cytowaliśmy słowa zasiadający we władzach miasta polityków Partii Pracy w jednym z tekstów (Partia Pracy w Hadze).

W innym artykule informowaliśmy o działalności fundacji Barka, pomagającej polskim bezdomnym w Holandii w powrocie do ojczyzny (bezdomni Polacy w Holandii).

Sposób, w jaki zmarł 53-letni Mirek z Venlo, jest również potwierdzeniem innego mocno ugruntowanego w holenderskich głowach wyobrażenia o Polakach. Polacy piją. Polacy piją wódkę. Polacy piją bardzo dużo wódki.
Fatalna próba Mirka, który jednym „pociągnięciem” wlał w gardło 0,7 litra wódki, jedynie umacnia takie przekonanie. Patrzcie, taki Polak to potrafi całą flaszkę wypić w kilkadziesiąt sekund. Patrzcie, taki Polak tak uwielbia wódkę, że potrafi zapić się na śmierć.

Fakt, że Mirek zmarł w wyniku głupiego zakładu, umacnia inne przekonanie. Polacy są nieodpowiedzialni. Polacy nie myślą. Trudno traktować tych Polaków poważnie, skoro są zdolni do tak niebezpiecznych zachowań.
Zaś kwota, o jaką założył się Mirek, utwierdza inny stereotyp: Polak dla paru euro gotów jest zrobić wszystko. To desperaci walczący o każdy grosz. Holender już rozumie: a więc dlatego ci Polacy gotowi są pracować po 12, 14 czy nawet 16 godzin dziennie. Dlatego wykonują w Holandii najgorsze, najniebezpieczniejsze czy najbardziej wyczerpujące prace. Polacy to biedacy z Azji, dasz im 5 euro to zrobią dla ciebie wszystko. Nawet jeśli to śmiertelnie niebezpieczne.

 

Jeszcze raz: nie jest naszym celem wyśmiewanie tej sytuacji czy żartowanie sobie z tej tragedii. Wręcz przeciwnie, rodzinie i znajomym zmarłego składamy najszczersze kondolencje.

To olbrzymi dramat. Ale oprócz przytoczenia faktów – co uczyniliśmy – tragedia ta aż prosi się o głębszą analizę. Lub nie tyle sama tragedia, co jej okoliczności. Oraz to, jaki obraz „Polaka w Holandii” sytuacje takie jak ta z Venlo umacniają. W holenderskich i w polskich głowach.

Nie trzeba być przecież jasnowidzem, by przewidzieć, że wielu polskich imigrantów, którzy przeczytają o tym zdarzeniu na którymś z polskojęzycznych portali o Holandii pomyśli: kurcze, znowu. Znowu jakiś idiota nas ośmieszył. Znowu któryś z naszych rodaków przyczynił się do utwierdzenia złej opinii o Polakach w Holandii. Że pijacy. Że głupi. Że bezdomni.

Nie mydlmy sobie oczu, wmawiając sobie, że taki „news” wzbudza w nas jedynie smutek czy współczucie. Co pomyślałeś w pierwszej chwili, gdy zobaczyłeś  ten tytuł? Współczucie? A może raczej niezdrową ciekawość i złość? A w głowie słowa: „no tak, co tam znowu moi kochani rodacy nawyrabiali w tej Holandii i za co muszę się teraz wstydzić”?

Również w przypadku niderlandzkich czytelników i widzów dramat z Venlo wywoła typowe reakcje. Przeciętny Holender, mający kontakt z Polakami głównie wtedy, gdy kafelkują mu łazienkę albo mijają go z wózkiem pełnym Best Bier w supermarkecie, utwierdzi się w przekonaniu: ci to jednak piją. Ci to są jednak nienormalni. Wschód, wschód, aż dziwne, że ich do tej UE dopuścili!
Na stronie internetowej L1 znajdziemy także krótki reportaż filmowy na temat zdarzenia w Venlo:
l1.nl/video/vrienden-rouwen-om-overleden-zwerver-15-okt-2012

Oglądając ten film znów trudno powstrzymać się od stwierdzenia, że tragizm miesza się tu z absurdem, dramat z czarną komedią. Znajomy Mirka mówi mieszanką łamanego niemieckiego, niderlandzkiego i polskiego: „Een Poolse meneer , vijf euro sagen geben om nul komma sieben Flasche wodka trinken. Phhh, Mirek okej mówi”. Holenderski ksiądz opowiada o tym, że Mirek regularnie przychodził na msze (potwierdzenie kolejnego stereotypu: Polak-katolik).
„Przyjaciele rozmawiają teraz o Mirku i myślą o chwilach, które tu razem spędzili” – mówi na końcu dziennikarz, a na ekranie widzimy czterech znajomych (bezdomnych?) palących papierosy obok ławeczki, która zamieniła się w niewielkie sanktuarium ku czci Mirka; na ławeczce leżą kwiaty i stoi pusta butelka wina – tu zmarł polski bezdomny Mirek z Venlo, który założył się z rodakiem, że za pięć euro wypije 0,7 litra wódki  i wódkę wypił, po czym zmarł...

Tak, to tragedia. Ale nie jest to także potwierdzenie tego, że w wielu stereotypach na temat Polaków w Holandii jest coś na rzeczy? A może popełniamy błąd wyciągając z jednego zdarzenia tak daleko idące wnioski?
Mirek to odosobniony, ekstremalny i tragiczny przypadek? A może Mirków, mniej ekstremalnych pół-Mirków i ćwierć-Mirków jest w Holandii więcej?

Zapraszamy do dyskusji.