czw., 06/09/2012 - 07:14

…I ślubuję ci, że będę cię oznaczać na zdjęciach…

Tak się składa, że w ostatnim czasie trójka moich znajomych dała się zakuć w kajdany miłości i zmieniła stan cywilny (jednocześnie ze statusem na facebooku). Dało mi to znakomitą okazję do zaobserwowania trzech typów dzielenia się nowinami z życia prywatnego na tymże portalu społecznościowym.

 

 

 

 

Typ I – Informacyjny – umieścił na swojej ścianie opis, iż tego popołudnia bierze ślub. Po ceremonii udało mi się wypatrzeć jedno zdjęcie. Tylko dlatego, że typ informacyjny został na nim oznaczony przez jakiegoś bardziej „socjalnego” gościa ceremonii.

Typ II – Konkretny – solidnie opublikował album ze zdjęciami z ceremonii i zebrał gratulacje na temat oprawy i strojów. Następnie znikł z sieci na okoliczność podróży poślubnej.

Typ III – Ekshibicjonistyczny. Od czego tu zacząć…?

Dobra, zazdroszczę ci, że twój narzeczony dał ci kwiaty tydzień przed ślubem. Dobra już, wiem dokładnie, jaką sukienkę miałaś, tym bardziej, że byłam na twoim weselu. Tak, ładna. Cieszę się, że lecisz w podróż poślubną do Stanów Zjednoczonych. Oczywiście, że pamiętam, to zdjęcie z lotniska jest doprawdy niepotrzebne. Nie, nie będę zaglądała na wasz podróżniczy blog, przecież i tak dowiem się wszystkiego z Facebooka.  O, dzisiaj pijesz piwo w Las Vegas. Czekaj, no, czy ty nie powinnaś być przypadkiem zajęta mężem, zamiast ciągle zmieniać swój status na Facebook’u?
 

Ślub jest chyba jakimś traumatycznym przeżyciem, że aż robi niektórym wodę z mózgu a woda ta rwie się w stronę ukochanej social network. Każdy szczegół w przypadku typa III został podany do publicznej wiadomości, łącznie z tym, jaką pieśń wykonał w czasie zaślubin urzędnik in charge. Nasuwa mi się pytanie, jaki jest cel takiego ekshibicjonizmu.

Jestem taka szczęśliwa/ szczęśliwy, że aż muszę się tym z wszystkimi podzielić? Moje szczęście jest mniej wartościowe, jeśli nie wie o nim dwustu trzydziestu moich znajomych? Chcę, żeby ludzie mi zazdrościli?
Pewnie niektórzy posądzą mnie o zawiść i pewnie poniekąd będą mieli rację, bo wolałabym siedzieć na piwie w Vegas, niż w szwedzkiej fabryce. I raczej nikt nie doceni moich wypocin na temat: „Jaki typ spawu dziś poznałam”. Zatem tak, jestem zawistna. Albo też podtopiona anty - romantyczną falą zdrowego rozsądku, zarazą atakującą stare panny i kawalerów. Jak zwał, tak zwał.
 

Na koniec zagadka. Jeden z powyżej opisanych typów jest Norwegiem, drugi Polakiem a trzeci Holendrem. Dopasuj narodowości.

gietat