pon., 24/10/2011 - 16:52

Szczypanie cycków, czyli jak bawią się w szkole 11-letni Holendrzy

Przez holenderskie media przelała się w ubiegłym roku fala „sensacyjnych” wiadomości na temat zabaw, urządzanych przez uczniów podstawówki z Renkum (prownincja Geldria).  

 Szkoły o chrześcijańskim charakterze, dodajmy. Co zwróciło oczy całej Holandii na niepozorną szkółkę w sympatycznym miastecznku niedaleko Arnhem. Uwaga, dalsza część tekstu tylko dla dorosłych!

Zaczęło się od niewinnej gry na szkonym placu zabaw. Dzieci z ósmej grupy – a zatem jedenasto- i dwunastoletnie pociechy -  szkoły podstawowej  Airborneschool z Renkum bawiły się tam w popularną zabawę 1-2-3-4-5-6-7, wie moet ik een kusje geven (1-2-3-4-5-6-7, kogo mam pocałować?). Gra polega na losowaniu liczb od 1 do 7 i wykonywaniu przypisanych do każdej z tych cyfr poleceń. Zabawa jak zabawa, nic nadzwyczajnego. Czyżby?

Polecenia przypisane do niskich cyfer nie miały w sobie nic sensacyjnego. Stanie na rękach, przytulenie kogoś, obdarowanie innego uczestnika gry pocałunkiem w policzek... Wszystko to mieści się w standardach tego typu młodzieńczych gierek. Problem pojawił się wtedy, gdy do rodziców – a następnie do mediów – dotarły informacje na temat „zadań”, jakie przypisano do kolejnych cyfr...

Cytat z oficjalnej strony internetowej gminy Renkum:
Gminy Renkum uważana jest za gminę z dużym potencjałem kulturalnym. Mieszkańcy Remkum charakteryzują się ponadprzeciętnym zainteresowaniem sztuką i kulturą.

Kto miał na szkolnym placu zabaw pecha (a może szczęście?) i trafił na wyższy numer, temu przypadło wykonać bardziej wyrafinowane zadania. Na przykład: „całowanie z językiem”, „szczypanie cycków”, „leżenie na sobie” czy „rozbieranie się w krzakach” – pisze dziennik de Gelderlander, który poinformował o sprawie. Przypomnijmy raz jeszcze, mówimy tutaj o jedenasto- i dwunastoletnich dzieciach. Ze szkoły podstawowej o chrześcijańskim profilu.
Nie dziwi więc, że kiedy już „afera” zaczęła żyć własnym życiem, do akcji włączyła się dyrekcja szkoły. Wedle dyrekcji zachowanie podopiecznych na szkolnym placu przekroczyło właściwe granice i szefostwo zdecydowało się na wysłanie do wszystkich rodziców dzieci z „podejrzanej” klasy ósmej listu, informującego o sprawie. „Szkoła chce, by zakończono tę zabawę”, pisze z kolei chłodnym tonem de Telegraaf.

Cytat z oficjalnej strony szkoły Airborneschool w Renkum
Uczymy dzieci szacunku dla Boga, siebie samego i innych, oraz tego, by dbały o naurę i ludzi wokół siebie. Szkoła Airborneschool jest chrześcijańską szkołą, ale nie jest związana z żadnym konkretnym kościołem czy wyznaniem. (...) Nasze nauczanie religijne jest skierowane na doświadczanie wiary w Boga na kartach biblii, poprzez modlitwę, śpiewanie i zabawę.

Tych rodziców, którzy już oczami wyobraźni widzieli swoje pociechy łapiące się na szkolnym placu zabaw za piersi, wciskające sobie języki do ust, rozbierające się w pobliskim lasku i kładące się na sobie, szkoła uspokaja. Dyrektor instytucji Euranne van Gorkum zapewniła, że „zadania przypisane wysokim cyfrom” w rzeczywistości nie zostały wykonane. Szkoła zorganizowała także dzieciom specjalną pogadankę na ten temat, a na placu zabaw pojawić się mają dodatkowe kontrole.

Spokojny ton pani dyrektor nie wszystkich uspokoił. Jedna z rozwścieczonych matek stwierdziła na łamach de Gelderlander, że ze słów jej córki wyłania się inny obraz zabaw, do jakich dochodziło na szkolnym placu. Według matki część zadań „z wysoką cyfrą” zostało jednak przez rezolutne pociechy zrealizowanych. Co oczywiście dla rodzica, wysyłającego dziecko do przyzwoitej szkoły o chrześcijańskim profilu, nie jest dobrą wiadomością. Matka ta zarzuciła też szkole, że dyrekcja zbyt opieszale zareagowała na cały skandal.

Komu tu wierzuć? Tak czy siak, źle się dzieje w holenderskiej szkole. Przynajmniej w Renkum